Wyniki szukania recenzji dla: Danganronpa: The Animation | |
---|---|
|
Danganronpa: The AnimationZapewne większość z nas była uczona za młodu, że najgorszą rzeczą, której możemy się dopuścić to morderstwo. Prawie wszyscy trzymają się tej zasady bardzo ściśle i nawet nie przyjdzie nam na myśl, żeby na prawdę kogokolwiek zabić, nawet jeśli jest on kimś, kogo szczerze nienawidzimy. Jednak co nastąpi, jeśli musimy zabić dla własnego zdrowia, a nawet życia? Będziemy czekali z założonymi rękami na śmierć, sami spowodujemy katastrofę czy raczej będziemy czekać, aż "samo wszystko się ułoży"? Protagonista o imieniu Makoto Naegi dostaje się do Liceum Kibougamine, gdzie każdy z uczniów ma w sobie coś specjalnego. Każdy z nich ma "Superlicealny poziom" taki jak Superlicealna Idolka czy Superlicealny Panicz, jednakże nasz bohater różni się od całej reszty, gdyż sam w sobie nie ma żadnego talentu i został przydzielony do szkoły przez loterię, przez co przybywa z tytułem Superlicealnego Szczęściarza. Tuż po przekroczeniu progu zabudowy chłopak traci przytomność, a po przebudzeniu znajduje się w klasie, gdzie wszelkie wyjście na światło dzienne zostało odcięte. Ostrożnie bada swoje otoczenie, aż jego uwagę zwraca szkolna broszurka, która instruuje go jak dojść do sali gimnastycznej, czyli miejsca, gdzie ma rozpocząć się ceremonia otwarcia. Po jakimś czasie odnajduje czternastu uczniów z jego klasy i po raz pierwszy konfrontuje z postacią odpowiedzialną za całe zajście, którą jest mechaniczny niedźwiedź o imieniu Monokuma. Miś wystawia studentów na próbę i prowokuje rozpoczęcie szkolnego koloseum, gdzie nie ma miejsca na bezgraniczne zaufanie, gdyż jedynym sposobem na ucieczkę z akademii jest zbrodnia idealna, czyli morderstwo bez bycia zdemaskowanym. Danganronpa była jednym z tych anime, które wbiły mi się głęboko w pamięć i pomimo swojej pozornej monotonii nadal można było czuć do niej spory sentyment. Fabuła, chociaż miała swój określony szablon, była bardzo ciekawa, szeroka i rozbudowana. To prawda - bardzo duża część seansu jest zajęta przez "rozprawy klasowe" i łączenie faktów, jednak to tylko dodawało jemu uroku. Strasznie dużą satysfakcję daje wirtualny udział w sprawie, gdzie możemy sami domyśleć się, kto jest sprawcą lub jakiej broni użył. To była jedna z tych rzeczy, która zdecydowanie napędzała mnie do obejrzenia następnych odcinków i praktycznie trudno było mi się tym znudzić. Można było tylko czekać na jakąś zbrodnię tylko po to, by móc rzucić się w wir detektywistyczny. Co najlepsze - mimo powtarzającego się schematu, sprawy nie były do siebie podobne w jakimkolwiek stopniu, więc rozwiązania mogą zaskoczyć. Kolejną zaletą serii były postacie, które miały cały, różnobarwny wachlarz charakterów, przez co łatwo było się wczuć w jakąś postać oraz nie trudno było znaleźć swojego ulubieńca. Kreska była całkiem dobra, jednak moim zdaniem była w jakimś stopniu zbyt dziecinna. Mimo wszystko bardzo podobały mi się wprowadzane tam motywy, takie jak różowa krew, która wręcz zmuszała do poważnych rozmyśleń, dlaczego właśnie ona taka jest. Niektórzy twierdzą, że to z powodu podkreślenia poziomu "świeżości" krwi, a niektórzy po prostu uważają, że twórca pragnął wprowadzić trochę koloru do poważnych tematów, żeby dodać kontrastu całokształtowi. Miejscowo stosowany był też interfejs z klasycznej visual novel. Muzyka to jedna z największych zalet Danganronpy. Opening był po angielsku, co było dość niespotykane, lecz uszy szybko przyzwyczajają się do mocnego, angielskiego akcentu zaraz przed japońskim gadaniem. Ending też był niczego sobie, zaczyna się 8-bitowym klimatem i miesza się z genialnym rymem, tu jednak po japońsku. Soundtrack ogólny przypominał momentami starsze seriale detektywistyczne, czasami było coś bardziej nowoczesnego. Skrajności świetnie się tu sprawdziły. Ogólnie oceniam to anime 5/5, gdyż jest jedynym, które na prawdę mnie wciągnęło i po roku nadal siedzę w jego fandomie po uszy, który swoją drogą jest cudowny. Zdecydowanie polecam każdemu, chociażby dla rozwinięcia logicznego, przestrzennego myślenia. |