Konwentowe przemyślenia - co tym razem?

Jak wiadomo 14-15.01.2017r. odbył się kameralny konwent o nazwie Namicon - chyba każdy jest w stanie sprawnie obliczyć, że miał on miejsce ponad tydzień temu, a relacja z niego pojawia się na stronie dopiero teraz. Czym jest to spowodowane? Niczym innym jak głębokimi przemyśleniami!

Byłam na naprawdę wielu konwentach, ale te kameralne zawsze mnie odpychały ze względu na moją ekstrawertyczną naturę. Przez prośby znajomych skusiłam się na Namicon i muszę przyznać, że naprawdę mnie zadziwił. Pomimo małej ilości atrakcji, które mnie zainteresowały to social zdecydowanie zasługuje na maksymalną ilość punktów - wręcz nie dało się nudzić ani siedzieć samemu!





Plusy:
- towarzystwo w sali konsolowej i planszowej,
- domowo-japońska atmosfera (przykładem mogło być zostawianie butów przy drzwiach, tak jak się to robi w japońskich domach),
- komunikatywność uczestników/social (!),
- gra w chusteczki (kto był ten wie, o co chodzi)
- ograniczona ilość ludzi, która mimo wszystko okazała się być korzystna
- zestaw jedzenia dostawany przy wejściu (pierwszy raz widziałam taki starter na konwencie).


Minusy:
- niedociągnięcia przy panelu, na którym mi zależało najbardziej - "Elektronika Cospleyowa" (dlatego większość panelu przesiedziałam gdzieś w kącie z helperką i jednym z organizatorów rozmawiając na różne tematy poczynając od założeń idei Namiconu, a kończąc na kuchennych ciekawostkach),
- ciasne skupisko sklepików,
- tematy paneli.




Ocena: 7,5/10

Podsumowując - na pewno wybiorę się na następną edycję tego konwentu, chociażby, żeby sprawdzić czy coś się zmieni oraz zobaczyć jak ludzie będą reagować na tego typu konwent. Jako, że wypada zakończyć tę relację jakimś kluczowym słowem, powiem tylko jedno (oczywiście, dla wtajemniczonych osób, które zawitały na Namiconie): SMACZNEGO! :3